Przejdź do głównej zawartości

Język parlamentarny

Język, którym posługują się nasi parlamentarzyści, dawno przestał być parlamentarny. Standardy językowe już tam nie istnieją. Nazywanie przeciwników politycznych bydłem, hołotą itp. daje tylko świadectwo tym, którzy takim słownictwem się posługują. Najgorsze jest jednak to, że nasi parlamentarzyści uważają, że im wolno, bo ich ktoś wybrał do reprezentowania woli narodu.
Do perfekcji opanowała to większość parlamentarna oraz opozycja sprzyjająca większości - takie nasuwają się wnioski po wynikach wspólnych glosowań z większością parlamentarną.
Do wulgarnego, pozbawionego elementarnych zasad kultury, zachowania jednej pani z partii rządzącej zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Zresztą wielu jej kolegów i koleżanek bardzo stara się naśladować ten język. Tą olbrzymią arogancją, lekceważeniem i zwykłym chamstwem starają się często przykryć brak kompetencji i wiedzy na tematy, na które tak ochoczo się wypowiadają.
Rozumiem, że są to reprezentanci narodu. Ale czy ich wszyscy wyborcy "pisali się" na ten język?
Ludzie, którzy stanowią prawo, decydują o tym, co wolno a czego nie, ludzie, którzy od innych wymagają odpowiedniego zachowania, kompetencji itd. na o wiele mniej eksponowanych stanowiskach, sobie dają prawo do nieprzestrzegania tych praw. Gdyby nauczyciel polskiej szkoły posłużył się językiem, którym posługuje się najmniej kulturalna posłanka tej kadencji, to od razu dyscyplinarnie wyleciałby z pracy. I nikt nie słuchałby wyjaśnień i usprawiedliwień, dlaczego się tak zachował.
To samo dotyczy języka ojczystego. Czy odmieniając słowo "patriotyzm" przez wszystkie przypadki nie zapomnieliśmy o naszej mowie ojczystej? Czy występujący publicznie posłowie, nie powinni dbać o czystość naszego języka (nie mam tu na myśli wulgaryzmów) i starać się poprawnie i logicznie formułować wypowiedzi, które słyszane są też przez społeczeństwo. W końcu ktoś powinien te standardy stanowić i się ich trzymać. My "maluczcy" słuchamy i się od nich uczymy albo dziwimy się, jakimi językowymi znawcami są nasi posłowie.                 
Wczoraj "zabłysnął" swoim wystąpieniem pewien młody poseł z partii Kukiz`a. Knajacki język, połajanki, obrażanie, jednym słowem dużo pokrzykiwań przy braku merytorycznej wypowiedzi.
Pewnie żadnej refleksji po wczorajszym wystąpieniu nie było, bo dzisiaj zadowolony znów wstąpił na mównicę. Dzisiaj chciał wypaść bardziej umiarkowanie, więc pohukiwań było mniej. Widać, że posłowi spodobały się publiczne wystąpienia i podejrzewam, że wymyślił sobie sposób na zaistnienie w mediach.
Ja mam inny pomysł na zaistnienie w mediach dla tego posła. Mógłby mieć swój program nt. języka narodowego. W programie tym tłumaczyłby np. co miał na myśli mówiąc z trybuny sejmowej o "podniecaniu emocji".
Wiem, wiem, nikt nie jest idealny. Z tym się zgadzam. Ale dlaczego mam słuchać bezkrytycznie tych, którym wydaje się, że idealni są?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

500+ , 1000+... kto da więcej?

"Chodzą słuchy", że nasz rząd rozmyśla nad zwiększeniem świadczenia na dzieci , słynnego 500+. Bo przecież wartość nabywcza jest przez inflację mniejsza, bo potrzeby dzieci rosną, bo nasz kraj po prostu na to stać. Argument z inflacją byłby przekonywujący, gdyby rządzący uwzględnili ten argument przy obliczaniu waloryzacji emerytur i wypłacie pensji szeregowym pracownikom tzw. budżetówki.  Takie podwyższanie świadczenia 500+ tuż przed wyborami niewątpliwie budzi wątpliwości, czy nie jest to "kiełbasa wyborcza". A może zbieżność terminu wyborów i informacje o kolejnym rozdawnictwie są przypadkowe?